Krakowskie gołębie

Krakowskie gołębie są symbolem miasta tak jak Zamek Królewski czy kościół Mariacki. Legenda głosi że to zaklęci rycerze żyjącego w XIII w. księcia Henryka IV.  Książę marzył o tym by zostać koronowanym królem, a do tego potrzebna mu była zgoda papieża. Jednak podróż do Rzymu,a także dary dla papieża przewyższały możliwości finansowe księcia dlatego poprosił o pomoc znaną w Krakowie wiedźmę. Wiedźma za pomocą czarów zamieniła książęcych rycerzy w gołębie i nakazała im polecieć na wieżę kościoła Mariackiego i dziobać mury, a spadające kamyki zamieniały się w sztabki złota. Wozy szybko zapełniły się złotem i książę Henryk wyruszył po błogosławieństwo papieskie i koronę do Rzymu, a wiedźma obiecała że jak wróci to wszystkie gołębie znów staną się  rycerzami.Jednak książę większość czasu spędzał w karczmach na ucztowaniu, hulankach i swawolach, pieniądze szybko przepuścił, do Rzymu nigdy nie dotarł i do Krakowa nie wrócił, a krakowskie gołębie do dziś czekają na odczarowanie.

Tak wygląda Rynek Krakowski dzień przed wyborami.

Komentarze

  1. Nie znałam tej legendy! No i nie widziałam tak ciemnych gołębi
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo natarczywe te gołębie, dziecku obok mnie porwały loda, nic się nie boją.

      Usuń
  2. Widzę, że gołębi teraz więcej, niż ludzi...wolę legendę od prawdziwych gołębi, bo mam niefajne wspomnienia, a i na osiedlu zrobiły się upierdliwe.
    Wróbelki za to są sympatyczne i wesołe ćwierkanie mi nie przeszkadza.
    W Toruniu także sporo gołębi, ich odchody stają się kłopotliwe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Krakowie też trzeba patrzeć gdzie stąpać i nie można nic mieć do jedzenia bo ukradną. Chyba w Toruniu albo w Płocku nad Wisłą jest takie miejsce gdzie siedzieliśmy przy takich drewnianych stoliczkach i wróbelki tam jadły nam z ręki okruchy, oswoiły się.

      Usuń
  3. Pierwszy raz słyszę tą legendę, ale muszę przyznać, że mnie zaciekawiła :D
    Kraków bez gołębi na rynku byłby zwyczajnie dziwny :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda że w Krakowie gołębie muszą być, zaczarowane czy zwyczajne zawsze były. Pozdrawiam serdecznie !

      Usuń
  4. Dzięki za legendę, też nie znałam. Fajną wycieczkę mieliście tym bardziej, że na Rynku luzik :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Rynku super, bez budek ze smażonymi kiełbasami, bez dymu, tylko kwiaciarki, wycieczki i gołębie. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. I ja nie znałam tej legendy ,dziękuję. Super wycieczka, niby fajne te gołębie ale ich odchody niszczą zabytki.U mnie też była walka z golebiami,musiałam kilka rzeczy wyrzucić, plamy po kupkach nie wyszły.Teraz nie wiadomo skąd fruwaja mewy,białe.Slicznie wyglądają z 7 piętra.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że uciążliwe, może powinno się część ich co jakiś czas łapać i wywozić gdzieś do lasu, ale przecież one nie potrafią szukać jedzenia to chyba by sobie nie poradziły.

      Usuń
    2. Ależ właśnie świetnie by sobie poradziły, ale skoro mają podane na tacy w mieście, bo ludzie tłumnie je dokarmiają, to po co się trudzić. Naturalnym miejscem żerowania dla gołębi są wysypiska śmieci. Niektórzy nawet nazywają je latającymi szczurami. Jedzą wszystko, łatwo przystosowują się do warunków. Mnie się kojarzą głównie z brudem i chorobami, które przenoszą. Żeby nie brudziły w mieście, wystarczyłoby zakazać ich dokarmiania, wtedy przeniosą się za miasto.

      Usuń
  6. Nie znałam tej legendy! Może jest jakiś tajemniczy sposób odczarowania tych rycerzy? Przydaliby się ;) Zdjęcia Rynku cudne, bo i Rynek taki jest :) A gołębie paskudzą, owszem, ale są mądre, śliczne i są wspaniałymi rodzicami. Wiem, bo miałam na balkonie i obserwowałam je na bieżąco.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może pojawi się jakaś wiedźma i odczaruje biednych rycerzy ;) To prawda że gołębie są piękne. Serdecznie pozdrawiam !

      Usuń
  7. Też byłam na krakowskim rynku dzień przed wyborami:-) Może nawet przeszłyśmy obok siebie...
    Wydaje mi się, że gołębi na rynku coraz mniej. Też to zauważyłaś? A może tylko tak mi się wydaje;-)
    Miłego tygodnia Elizo:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe że przechodziłyśmy obok siebie. Wydaje mi się że gołębi jest więcej wtedy gdy są kramy i budy z żywnością, teraz może więcej ich na plantach, na drzewach , sama nie wiem. Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Kocham Kraków! Dzięki za piękne zdjęcia z tego miasta. A legendy nie znałam, ale bardzo mi się podoba!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że Ci się spodobało, bardzo serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  9. Piękna jest legenda o krakowskich gołębiach.
    Aż zatęskniłam za Krakowem a szczególnie z Rynkiem ...
    Serdeczności pozostawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest w tym miejscu jakiś specyficzny klimat co wprawia człowieka w dobry nastrój. Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  10. Gołębie roznoszą rozmaite zarazki i pasożyty, są niebezpieczne dla czlowieka.Brudzą parapety i balkony.Dla ptaków naturalnym środowiskiem są lasy i pola, a nie krakowskie planty na których rozmaite zdziecinniałe staruszki przynoszą dla nich resztki swojego posilku i wodę w kubeczku.
    Kraków walczy z plagą tych ptaków, na osiedlowych trawnikach są tablice zabraniając ich dokarmiania. Te gołębie to nie ozdoba Krakowa , świadctwo brudu i syfu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, nareszcie głos rozsądku! Zgadzam się z tym w całej rozciągłości. I dziwię się, że miasta nie wprowadzają całkowitego zakazu dokarmiania gołębi. Jak ktoś wyżej napisał - one sobie doskonale poradzą tam, gdzie jest ich właściwe miejsce, czyli daleko od miasta!
      Gosia

      Usuń
    2. Witam na moim blogu i dziękuję za wyrażenie swojej opinii.

      Usuń
  11. To prawda że ptaki brudzą, może i roznoszą zarazki, ale jednak to my jesteśmy dla nich większym zagrożeniem niż one dla nas.Musimy się też zgodzić z tym że nie jesteśmy jedynymi mieszkańcami tej planety.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jesiennie kwiaty

Pies z kotem