Popularne posty z tego bloga
Wieża widokowa w Krynicy
Piękną niedzielną pogodę wykorzystaliśmy na wycieczkę do Krynicy, na Wieżę widokową. Muszę przyznać że Wieża robi wrażenie i jest ogromną atrakcją, prowadzi do niej drewniana kładka, która wije się pośród drzew, coraz wyżej w koronach drzew, i wyżej aż ponad drzewami. Na samej górze wiał bardzo silny wiatr i tak troszkę ta kładka poruszała się, wrażenie jak na statku/ przy spokojnej wodzie/ Na całej długości drogi -kładki znajduje się plakaty opowiadające o roślinach, zwierzętach i innych mieszkańcach okolicznych lasów i łąk. To tak zwana ścieżka dydaktyczna, informuje także o ludziach i zdarzeniach które wpisały się w historię regionu. Można też poznać najciekawsze zabytki i architekturę. Sama wieża ma wysokość około 50 metrów, i jest porównywalna z budynkiem 17-piętrowym. Ścieżka i Wieża widokowa zbudowane są w całości z ogromnych bali drewnianych i bardzo ładnie komponuje się z rosnącymi drzewami.Z wieży można podziwiać piękny kra...
Krakowskie gołębie
Krakowskie gołębie są symbolem miasta tak jak Zamek Królewski czy kościół Mariacki. Legenda głosi że to zaklęci rycerze żyjącego w XIII w. księcia Henryka IV. Książę marzył o tym by zostać koronowanym królem, a do tego potrzebna mu była zgoda papieża. Jednak podróż do Rzymu,a także dary dla papieża przewyższały możliwości finansowe księcia dlatego poprosił o pomoc znaną w Krakowie wiedźmę. Wiedźma za pomocą czarów zamieniła książęcych rycerzy w gołębie i nakazała im polecieć na wieżę kościoła Mariackiego i dziobać mury, a spadające kamyki zamieniały się w sztabki złota. Wozy szybko zapełniły się złotem i książę Henryk wyruszył po błogosławieństwo papieskie i koronę do Rzymu, a wiedźma obiecała że jak wróci to wszystkie gołębie znów staną się rycerzami.Jednak książę większość czasu spędzał w karczmach na ucztowaniu, hulankach i swawolach, pieniądze szybko przepuścił, do Rzymu nigdy nie dotarł i do Krakowa nie wrócił, a krakowskie gołębie do dziś czekają na odczarowanie. ...
Nabrałam ochoty aby zasadzić na działce topinambur. Mam męża cukrzyka, a i ja może straciłabym parę kilogramów. Tylko nie wiem, czy nie jest za późno na sadzenie tego warzywa.
OdpowiedzUsuńMożesz sadzić, najwyżej nie urosną takie dorodne w tym roku, ale to roślina wieloletnia i całkiem dobrze sobie u nas radzi.
OdpowiedzUsuńZnam to warzywo od cioci.Jej siostrzenica posadziła i nie przerzedzała tych roslinek, rozrosło to się jak perz,trzeba uważać bo wejdzie wszędzie.Cudownie wygląda jak ten łan kwitnie ale w smaku mnie nie powaliło, chyba że z jakimiś dodatkami.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU mnie też się zrobił zagajnik, ale nawet jak wyrwałam wszystkie, to i tak gdzieś kawałek bulwy pozostał i rośnie. Wypróbuję jeszcze w sałatkach, w połączeniu z innymi warzywami i owocami może jednak zdrowotne.
UsuńDla mnie to zupełna nowość, choć wiele dobrego o tej roślinie czytałam.
UsuńWidziałam niedawno na straganie, na targu bulwy topinamburu to może stanie się popularny.
UsuńOj, pewnie powinnaś przerzucić wiele kulinarnych stron, aby znaleźć odpowiadający Tobie przepis na wykorzystanie tej rośliny. Te egzotyczne często nie pasują naszemu podniebieniu!
UsuńZnalazłam kilka surówek z utartego na tarce topinamburu, z dodatkiem innych warzyw i ziół, ale czy to może być jadalne?
UsuńPamiętam tę roślinę z dzieciństwa. Rosła u nas jako chwast.Uciążliwy chwast.
OdpowiedzUsuńBo taka właśnie uciążliwa jest.
UsuńJa czasem piekę topinambur w piekarniku tak jak ziemniaki.
OdpowiedzUsuńUmyte (nie obieram), pokrojone w ćwiartki z czosnkiem, rozmarynem i oliwą.
Mnie smakują, są chrupiące, b. dobre z serkiem lub gęstym jogurtem.
Muszę wypróbować, fajny przepis. Dzięki :)
UsuńRzeczywiście topinambur jest polecany m.in. dla cukrzyków. To zapomniane warzywo, mam w przedwojennej książce kucharskiej przepisy - tam występował jako "bulwa".
OdpowiedzUsuńPoczątkowo podeszłam do niego z entuzjazmem - rośnie wysoko, pięknie kwitnie, ale okazy nie były zbyt okazałe (i uciążliwe w obieraniu). A kiedy zdecydowaliśmy się na likwidację tego małego poletka trwało to kilka lat. Udało się po całkowitym wykopaniu każdego najmniejszego korzonka :)
Ja spróbuję jeszcze zrobić z niego sok i dodać innych owoców, albo upiec.
Usuń